W 6 module przyszedł czas na opowieść o jednym z najtrudniejszych etapów naszego rejsu dookoła Europy - czyli o Zatoce Biskajskiej. Zanim jednak wypłyniemy na jej wody, przejdziemy po raz kolejny kontrolę Straży Przybrzeżnej na morzu - o nieustających kontrolach pisaliśmy już w poprzednich Modułach. Będziemy musieli przepłynąć przez Alderney Race, czyli 8-milową cieśninę między Wyspami Normandzkimi a Francją. Ale po kolei!

Wypływamy z Cherbourga we Francji

W rejs na Zatokę Biskajską ruszamy z nietypowego miejsca - z Cherbourga. To 500 mil, więc zakładając średnią prędkość 5-ciu węzłów, spędzimy na morzu ponad 4 doby. To będzie najdłuższy rejs bez przystanków naszym jachtem, chociaż nie najdłuższy w naszym życiu. Zdecydowanie lepiej byłoby ruszyć z położonego bardziej na zachód Brestu. Skróciłoby to naszą trasę o 150 mil, jednak w Hiszpani czekają już na nas znajomi, więc cała naprzód!

Żegluga Alderney Race

Z Cherbourga wychodzimy o 3:30 w nocy, aby dopasować się do prądów we wspomnianym wcześniej Alderney Race. Jak sama nazwa wskazuje (ang. race - wyścig), cieśnina ma coś wspólnego z prędkością. Prądy tutaj mogą sięgać nawet 12 węzłów podczas pływów syzygijskich - o pływach też już wcześniej pisaliśmy tutaj. Kiedy kierunek wiatru jest przeciwny do prądu, w cieśninie wybudowuje się niebezpieczna dla żeglugi, załamująca się fala. Przy silnych wiatrach i prądach, jej wysokość może dochodzić do 4 m! W Alderney Race podczas złej pogody również bardzo spada widzialność.

My, jak zwykle, wybieramy najbezpieczniejszą opcję. W tym przypadku to bezwietrzna pogoda, ale za to ze sprzyjającym prądem 3 węzłów. Płyniemy na silniku, prąd dodaje nam jeszcze 3 węzły do naszych 5-ciu, co sprawia, że mamy swój mały “race”.

Kolejna kontrola na morzu

Po minięciu Wysp Normandzkich zaczyna wiać, więc długimi halsami płyniemy w kierunku Brestu. Następnego poranka widzimy zbliżający się do nas statek straży przybrzeżnej. Schemat jest nam znany - chcą wejść na pokład i zrobić przeszukanie. Idea spędzenia 2 godzin w dryfie z obcymi ludźmi przeszukującymi nasze szafki po raz kolejny w ciągu ostatnich 2 dni zdecydowanie nam się nie podoba. Jesteśmy już po jednej nocy na morzu, a przed nami jeszcze 3 doby. Odmawiamy im wejścia na pokład posługując się potwierdzeniem przeszukania, które dostaliśmy w Cherbourgu (o przeszukaniu w Cherbourgu pisaliśmy w poprzednim Module 5). Po zweryfikowaniu autentyczności dokumentu z celnikami z Cherbourga, odpuszczają. Trzeci raz się nie daliśmy!

Chwilę później dołącza do nas stadko delfinów, które dotrzymują nam towarzystwa przez kilka godzin. To zdecydowanie miły akcent wpływając na wody otoczonej złą sławą Zatoki Biskajskiej.



Wpływamy na Biskaje

Pogoda na Zatoce Biskajskiej

Zła sława ciągnie się za Zatoką Biskajską od tysiącleci. Szczególnie niekorzystne warunki występują tutaj, kiedy silne wiatry wieją z kierunków południowo-zachodnich. Za ich powstanie odpowiada Niż Północnoatlantycki. Z tego względu przejście Zatoki na południe jest trudniejsze. W lecie, kiedy Niż powstaje bardziej na północ od Zatoki Biskajskiej, szansa na korzystne warunki jest większa. Po przejściu niżu zazwyczaj występuje kilka dni ze sprzyjającymi, północno-zachodnimi wiatrami, co z reguły wystarcza, aby przepłynąć Zatokę przed kolejnym nadejściem niesprzyjającej pogody. Najlepszym okresem, aby zaplanować rejs jest późna wiosna i lato - od końca maja do lipca. Koniec lata (sierpień - wrzesień), to okres, w którym częstotliwość sztormów rośnie, osiągając swoje rekordy końcem września i jesienią.

Szelf kontynentalny

Za złe warunki na Zatoce Biskajskiej odpowiada nie tylko południowo-zachodni wiatr, ale również geografia samej Zatoki. Przez Zatokę Biskajską przebiega szelf kontynentalny, który charakteryzuje się gwałtowną zmianą głębokości na krótkim dystansie. Głębokość z około 4,5 km spada do około 100 m na dystansie zaledwie 35 mil - to naprawdę duży uskok. Powoduje on, że masy wody napychane przez południowo-zachodnie wiatry wybudowują się na płyciznach tworząc wysokie, strome i załamujące się fale.



Zgodnie ze sztuką, planujemy trawers Zatoki Biskajskiej na południe przy północno-zachodnim wietrze. Kilka dni wcześniej wiało zdecydowanie mocniej, dlatego napotykamy na wybudowaną falę i słabnący, ale nadal mocny wiatr. Cóż, spodziewaliśmy się tego. Pierwsze półtorej doby nie należy do najprzyjemniejszych.

Jak wyglądal nasz rejs przez Biskaje?

Wchodząca od burty wysoka fala buja jachtem na boki, a przechyły są tak głębokie, że życie sprowadza się do przetrwania. Nie chodzi tutaj o żadne niebezpieczeństwo - nasze dzielne Malo świetnie radzi sobie w takich warunkach i jestem pewna, że poradzi w jeszcze gorszych. Jednak funkcjonowanie, spanie, jedzenie i inne podstawowe czynności życiowe musimy sprowadzić do niezbędnego minimum. Poruszanie się po łódce jest bardzo trudne. We znaki daje się też deficyt snu. Bardzo trudno jest spać, kiedy ciało jest cały czas szarpane na boki. Na szczęście nie musimy się martwić jedzeniem, ponieważ przygotowaliśmy na tę okazję żywność liofilizowaną, którą wystarczy zalać wrzątkiem i mamy dobry, pełnowartościowy posiłek. Chociaż czasem ugotowanie wody też jest wyzwaniem!

Bezpieczenstwo podczas żeglugi w małej załodze

W tym miejscu zrobię przerwę w podróży i pokrótce opiszę, jak zabezpieczamy się w takich warunkach, pływając w 2-osobowej załodze. Przede wszystkim - mamy na sobie wysokiej jakości pneumatyczne kamizelki ratunkowe firmy Spinlock. W kamizelkach mamy zainstalowane osobiste radiopławy MOB1 , które aktywują alarm, jeśli osoba znajdzie się za burtą. Dodatkowo, sygnał z radiopław będzie widoczny na odbiornikach AIS wszystkich jednostek w pobliżu.

Kamizelki zakładamy zgodnie z naszym samopoczuciem i rozsądkiem - nie chodzimy w nich cały czas. Gdy warunki są trudne lub gdy opuszczamy kokpit, dodatkowo przypinamy się do łódki uprzężą. Przez całą długość łódki mamy pociągnięte lifeliny - czyli specjalne, mocne taśmy, do których przypinamy się chodząc po łódce w trudnych warunkach. Ale oczywiście wycieczki poza kokpit ograniczamy wtedy to niezbędnego minimum.

Osoba, która zostaje na nocnej wachcie sama zawsze ma na sobie kamizelkę i jest przypięta do łódki, niezależnie od warunków.

Niedługo powstanie post o całym naszym wyposażeniu awaryjnym - sygnalizacji, tratwie, kamizelkach. Opiszemy na co się zdecydowaliśmy, oraz czego i jak używamy.

Niemniej jednak chciałabym zaapelować, aby używać kamizelek i uprzęży. Niektórzy sławni żeglarze uważają, że są niepotrzebne, a poruszać się po łódce trzeba tak, żeby nie wypaść. Gratuluję odwagi i szczęścia, że nigdy nic się im nie przydarzyło. Jednak namawianie do takiego bagatelizowania kwestii bezpieczeństwa jest bardzo szkodliwe.

Biskaje - ciąg dalszy. Wracamy do życia

Po półtorej doby zmagań z wodami złowrogiej Zatoki, zaczynamy dostrzegać promyki słońca, a fala wydaje się trochę mniejsza. Coraz śmielej przemieszczamy się po pokładzie, zaczynamy jeść coś więcej niż liofy. Zaczynam robić też pierwsze zdjęcia i filmy - wcześniej było to absolutnie niemożliwe. Zobaczcie na ten poniżej, jak już było spokojniej.



Odsypiamy do oporu, wstając tylko na swoje wachty. Ledwo się obejrzymy, a na horyzoncie Hiszpania! Bliskość lądu przynosi też bezwietrzną pogodę, więc samą końcówkę płyniemy na silniku.

Hiszpania na horyzoncie!

Po 4 dobach i 11 godzinach dopływamy do mariny w A Coruna! Jest to dla nas bardzo duże wydarzenie, bo czujemy, że osiągnęliśmy jeden z celów na ten sezon - dopłynięcie do ciepłego! Czapki można schować, sztormiaki wysuszyć i cieszyć się Hiszpanią w towarzystwie przyjaciół, którzy są pierwszymi gośćmi na naszym pokładzie. 🙂



Zatoka Biskajska - podsumowanie

Zmęczyła nas ta Zatoka Biskajska. Ale chyba nie umiemy żyć bez tego typu przygód, więc pisząc ten tekst, mamy już zaplanowane 2-krotne jej przepłynięcie w sezonie 2025 🙂

Ale póki co zapraszamy do kolejnego Modułu, gdzie będzie znacznie cieplej niż dotychczas - będziemy płynąć wybrzeżem Hiszpanii, Portugalii, dopłyniemy na “koniec świata”, odwiedzimy nasze ukochane Porto. Ale żeby nie było zbyt kolorowo, zacznie się temat orek… o tym wkrótce!

Dokowanie następnego modułu przewidziane... wkrótce!


Jeśli spodobał Ci się ten post i uważasz, że był dla Ciebie wartościowy,
może postawisz nam kawę? :)

Podobne posty

Cieśnina Mesyńska: ponadczasowe wyzwanie dla żeglarzy. "Pod strachem wpłynęliśmy w przesmyk, gdzie szła droga, tu nam groziła Skylla, tam Charybda sroga, co bezdenną paszczęką słoną wodę żłopie, a kiedy ją wyrzuca, jak w kotła ukropie […]
Czas na Moduł 10! Jak obiecałam, jest duża szansa, że w końcu dotrzemy z naszą opowieścią na Baleary 🙂 Po tygodniu spędzonym z przyjaciółmi na Costa del Sol, o którym pisałam tutaj, czas ruszać dalej. [...]

One response

  1. Świetny artykuł. Byłem naprawdę szczęśliwy, że trafiłem na to miejsce . Wielu autorom wydaje się, że posiadają odpowiednią wiedzę na poruszany przez siebie temat, ale tak nie jest. Stąd też moje ogromne zaskoczenie. Muszę wyrazić uznanie za Twoją pracę. Zdecydowanie będę polecał to miejsce i częściej wpadał, by przejrzeć nowe posty.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *