Nurkowanie wrakowe

Są ludzie, którzy lubią nurkowanie na wrakach i są tacy, którzy za tym nie przepadają. Dla mnie wraki to miejsca, które gdzieś na dnie mórz opowiadają swoją historię tym, którym udaje się do nich dotrzeć. Historię, która nie zawsze jest historią katastrofy, a często historią działań wojennych i trudnych decyzji podejmowanych w deficycie czasu, historią ocalonych istnień czy historią bohaterstwa. Poznajmy więc historię Umbrii.

Wraki na Morzu Bałtyckim

Nie uważam, że nurkowanie na wrakach, na których zginęły tysiące ludzi jest fajne. Weźmy na przykład 3 słynne wraki Morza Bałtyckiego. Wszyscy świetnie znamy historię Titanica, a mało kto wie, że Gustloff, Goya i Steuben nazywane często właśnie „Titanicami Bałtyku”, pochłonęły znacznie więcej ofiar. Gustloff i Goya to pierwsza i druga największa katastrofa morska w historii świata, chociaż propaganda PRL skutecznie usunęła te historie z powszechnej świadomości.

Wszystkie 3 statki to nieuzbrojone pasażerskie jednostki, które ewakuowały niemiecką ludność z Gdańska w zimie 1945 roku. Zostały zaatakowane przez rosyjskie okręty podwodne i storpedowane. Na Gustloffie zginęło 10.000 ludzi, na Goya około 6000, katastrofa Steubena pochłonęła 3000 istnień. Ci, którzy przeżyli atak, zmarli z wyziębienia w lodowatej wodzie, nieliczni ocaleli. Żadna z tych liczb nie jest precyzyjna – na statkach prawdopodobnie przebywało wielu obywateli Niemiec nie ujętych w listach pasażerskich. 

Obecnie wraki są uznane za cmentarze wojenne i obowiązuje zakaz nurkowania w odległości mniejszej niż 500 m od nich. I bardzo dobrze – bo są to jedne z tych miejsc na świecie, którym należy się szacunek i spokój.

Historia wraku Umbrii

Przed zatonięciem

Umbria, o której jest ten wpis, jest zgoła innym wrakiem. Zanim jednak wrakiem się stała, przez 28 lat pływała na trasie z Europy do Argentyny pod nazwą „Bahia Blanca” – najpierw jako jednostka niemiecka, a od 1918 r. – argentyńska. Wybudowana w 1911 r. jako jeden z największych jak na swoje czasy statków pasażersko-transportowych, mierzyła ponad 150 m długości i mogła zabrać na pokład 2000 pasażerów i 9000 ton ładunku. Jej ostatnim właścicielem był włoski rząd, który nabył Bahia Blancę w 1935 r. i zmienił jej nazwę na „Umbria”, pod którą jest znana do dzisiaj.



Ostatni rejs Umbrii

Umbria, już pod włoską banderą, w swój ostatni rejs wypłynęła w maju 1940 r. Zmierzała do Erytrei - wtedy włoskiej kolonii, sekretnie przewożąc cenny ładunek – 36.000 bomb, detonatory, materiały budowlane, samochody Fiat Lunga i 8 600 sztuk broni.

3 czerwca statek zawinął do Port Said, uzupełniając węgiel i wodę oraz starając się odsunąć od siebie podejrzenia co do zawartości ładowni. W tym czasie Włochy nie brały jeszcze udziału w wojnie, więc Umbria 6 czerwca 1940 r. legalnie przekroczyła Kanał Sueski udając się w kierunku portu docelowego. Ale Brytyjczycy już wiedzieli, że przystąpienie Włoch do wojny jest kwestią czasu i ich okręty czujnie eskortowały Umbrię, aż do trawersu Port Sudanu. Właśnie tam, kapitan brytyjskiego HMS Grimsby nakazał Umbrii zakotwiczenie oraz zlecił przeszukanie statku pod pretekstem podejrzanej kontrabandy. Nie znaleziono nic – włoski statek jako jednostka kraju neutralnego, miała prawo przewozić broń i inny ładunek do swoich kolonii. Mimo to, Brytyjczycy zostali na pokładzie na noc.

Włochy przystępują do wojny

Następnego dnia kapitan Umbrii Lorenzo Muiesan odebrał depeszę przekazaną żołnierzom Imperium Włoskiego, że wojna z Anglią i Francją zostanie ogłoszona tego samego wieczoru. Stanął przed niemałym dylematem – Umbrii oraz jej ładunkowi groziło przejęcie przez Brytyjczyków oraz wykorzystanie go przeciwko Włochom. Wykazując się sprytem i inteligencją, zarządził w załodze manewry symulujące ewakuację ze statku. Brytyjczycy chętnie na to przystali – nie wiedząc, że Włochy przystąpiły do wojny uznali, że manewry opóźnią wypłynięcie Umbrii z Port Sudanu, a oni będą mieli więcej czasu na baczną obserwację statku. Nie wiedzieli, jak dużo więcej…

Ewakuacja Umbrii

Po zajęciu przez załogę szalup ratowniczych, kapitan otworzył zawory denne i opuścił statek. Teraz można było tylko patrzeć, jak ogromny frachtowiec powoli wypełnia się wodą. Po tym wydarzeniu Lorenzo oficjalnie przyznał, że Włochy przystąpiły do wojny, a już kolejnego dnia z całą załogą Umbrii był w drodze do Indii, gdzie miał spędzić w więzieniu 4 lata.

Nurkowanie na wraku Umbrii

Czy nurkowanie na wraku Umbrii jest bezpieczne?

Wrak Umbrii jest uważany za jeden z najlepszych i najbezpieczniejszych wraków do nurkowania na świecie. Jest bardzo dostępny – znajduje się niecałe 30 km od portu w Port Sudanie i leży na głębokości od 4 do 38 m. Jest w zasadzie nietknięty – niewiele zmieniło się od dnia, w którym Kapitan Muiesan podjął ostateczną decyzję o losie swojej jednostki. Nie przeprowadzono żadnych prac zabezpieczających czy wydobywczych – wydawało się to zbyt niebezpieczne w obecności 36.000 bomb lotniczych. Obecnie nie ma to sensu, więc wrak co roku przyciąga swoją autentycznością dziesiątki nurków z całego świata. 150 – metrowy kolos spokojnie spoczywa na swojej lewej burcie, porośnięty koralem oraz pokryty grubą warstwą morskiego pyłu. Jest stabilny, nie posiada niebezpiecznych wystających elementów, a wejścia do poszczególnych ładowni są szerokie i bezpieczne dla nurka.



Dzięki położeniu w stosunkowo płytkich wodach, wrak jest dobrze oświetlony, ale widoczność często może być ograniczona przez pył i muł, podrywany z dna przez kopnięcia płetw. Wchodząc w grupie do ładowni, trzeci nurek nie widzi już absolutnie nic, więc jeśli będziecie planowali zanurkować na Umbrii – starajcie się być pierwsi. Jest to jedno z tych miejsc, gdzie kontrola pływalności jest kluczowa, ponieważ każde obicie się o ściany wraku utrudnia nurkowanie kolejnym osobom. W szczytowym sezonie, po przejściu przez wrak kilku grup nurków, potrzeba dobrych 2-3 dni, aby wszystko osiadło i żeby nurkowanie znów było możliwe. My zrezygnowaliśmy z trzeciego zejścia na wrak, bo widoczność była praktycznie zerowa, a oglądanie światła własnych latarek nurkując na interesującym wraku jest, według mnie, bezcelowe.

Zła przejrzystość wody uniemożliwia dobre zdjęcia.



Ładownie Umbrii

W ładowniach Umbrii podziwiać możemy ładunek, który jest unikatowy na światową skalę, jeśli chodzi o wraki. Miłośnicy motoryzacji znajdą 3 świetnie zachowane Fiaty Lunga, amatorzy win – tysiące pełnych, nietkniętych butelek tego trunku. W restauracji, jak na włoski statek przystało, zobaczycie pozostałości kuchni i pieców do pizzy. Kolejne ładownie to np. worki z cementem, skrzynie z silnikami lotniczymi i gwóźdź programu – 36.000 bomb, starannie ułożonych jedna na drugiej, z detonatorami obok. W tym miejscu zasada „oglądaj – nie dotykaj” ma realne zastosowanie. W materiałach w Internecie można znaleźć informację, że podwodna eksplozja tych bomb zmiotłaby z powierzchni ziemi oddalony o 30 km Port Sudan. I chociaż uważam tę rewelację za mocno przesadzoną, zwłaszcza, że bomby nie są uzbrojone w detonatory i od prawie 80 lat znajdują się pod wodą, na wszelki wypadek wolę tego nie sprawdzać.



200 m od statku leży kotwica, jako że Umbria była zakotwiczona w momencie zatonięcia. Dodatkowo na wraku podziwiać można nie uszkodzoną śrubę napędową, a położenie kadłuba pozwala przepłynąć pod płetwą sterową. Będąc tuż pod, przez głowę przeszła mi jedna myśl – a co, jeśli właśnie dzisiaj statek się obsunie? Moim największym rozczarowaniem była zdecydowanie ładownia z samochodami – będąc tuż obok Fiatów, nawet ich nie widziałam, nie mówiąc o zrobieniu zdjęcia, ponieważ widoczność była tak zła.



Nurkowanie na wraku Umbrii - podsumowanie

Nie mam dużego doświadczenia z nurkowaniem na wrakach, ale uważam, że Umbria jest wyjątkowa. Nie trzeba jej z niczym porównywać, warto po prostu zanurkować i wyobrazić sobie historię, która działa się na tych pokładach i w ładowniach. Takie wraki często również motywują to samodzielnego pogłębiania wiedzy, bo przed nurkowaniem warto przeczytać historię statku oraz poznać realia panujące w tamtych czasach.

Jak z perspektywy XXI wieku ocenić wydarzenia mające miejsce w czerwcu, 80 lat wcześniej, gdzieś u wybrzeży Port Sudanu? Myślę, że nie należy oceniać wcale. Historia, która się wydarzyła pozostanie niezmieniona, a my możemy ją jedynie przekazywać dalej.

Postawa Kapitana Lorenzo Mueisana może być postrzegana różnie.

Dla Włochów to bohater, który uchronił statek z ładunkiem przed dostaniem się w ręce wroga, poświęcając własną wolność. Dla ekologów już niekoniecznie, bo zatopienie tysięcy ton metalu, cementu i węgla na rafie koralowej znacząco ją zniszczyło i wpłynęło negatywnie na życie pod wodą. Dla nurków to kolejny punkt na mapie nurkowej świata, dla Sudańskiej turystyki możliwość zarobku, a dla kogoś jeszcze innego – rzecz totalnie obojętna. Wbrew temu, co można przeczytać w Internecie, nie uważam tego miejsca za oazę życia morskiego. Niemniej jednak zapamiętam Umbrię jako jeden z najbardziej wyjątkowych nurkowań w moim życiu.

W poście z naszymi filmami nurkowymi, możecie obejrzeć wideo z Sudanu, na którym jest mnóstwo ujęć z Umbrii!


Jeśli spodobał Ci się ten post i uważasz, że był dla Ciebie wartościowy,
może postawisz nam kawę? :)

Podobne posty

W tym tygodniu opiszemy Wam wyposażenie awaryjne naszego jachtu. Dowiecie się, na co się zdecydowaliśmy wypływając z Gdańska w nasz rejs dookoła Europy, jak działa nasz sprzęt oraz dlaczego wybraliśmy dane rozwiązania. […]
W 6 module przyszedł czas na opowieść o jednym z najtrudniejszych etapów naszego rejsu dookoła Europy - czyli Zatoce Biskajskiej. Zanim jednak wypłyniemy na jej wody, przejdziemy po raz kolejny kontrolę Straży Przybrzeżnej […]

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *