Witamy po drugiej stronie Kanału Kilońskiego! Dzisiejszą opowieść zaczniemy od przejścia śluzy na rzekę Łabę, a następnie na Morze Północne. O samym tranzycie Kanałem Kilońskim możecie przeczytać tutaj w osobnym poście.

Żegluga Łabą w stronę Morza Północnego

Rzeka Łaba nie jest łatwa do żeglugi. Prądy mogą przekraczać 5 kts. Jest też bardzo dużo ruchu komercyjnego do i z Kanału Kilońskiego oraz Hamburga. Zaleca się, żeby jachty rekreacyjne w miarę możliwości pozostawały poza wyznaczonym bojami torem wodnym, jednak płycizny znajdujące się po obu jego stronach nie zachęcają do opuszczania bezpiecznej, oznaczonej drogi. Przejście rzeką należy zaplanować zgodnie z pływami i prądami, ponieważ z naturą walczyć jest trudno, a próba żeglugi pod prąd Łaby z góry skazana jest na porażkę. 

Marina Brunsbüttel

Aby dopasować się do prądów, noc spędzamy jeszcze w Kanale Kilońskim, w bardzo małej marinie Brunsbüttel. Znajduje się ona tuż przed śluzami i jest idealnym miejscem, żeby poczekać na korzystne pływy. Chyba, że akurat traficie na festyn niemieckich szlagierów z potańcówką tuż przy nabrzeżu. I wszyscy w koło wydają się świetnie bawić ;) Więcej informacji o marinie Brunsbüttel znajdziecie w poście o Kanale Kilońskim.



Pływy i prądy

Tutaj zrobię małą przerwę i krótko postaram się wyjaśnić, co to są prądy i pływy, oraz dlaczego wiedza o nich jest tak ważna dla żeglugi. 

Jak powstają pływy?

Pływy morskie to cykliczna zmiana poziomu wód związana z oddziaływaniem grawitacyjnym. Ziemia obracając się, cały czas zmienia swoje położenie względem Księżyca i Słońca. Powoduje to zmiany w przyspieszeniu grawitacyjnym, które z kolei powodują pływy. Największe pływy (syzygijne) występują, kiedy oddziaływanie Słońca i Księżyca nałoży się na siebie - dzieje się to w trakcie pełni i nowiu. Najsłabsze (kwadraturowe) wtedy, kiedy to oddziaływanie wzajemnie się niweluje. Zazwyczaj jeden cykl (od jednego przypływu do drugiego) to około 12 godzin. Długoletnie obserwacje tego zjawiska pozwoliły stworzyć tak zwane Tabele Pływów, na podstawie których przewidujemy maksymalne oraz minimalne wysokości pływów dla danych lokalizacji. 

Tabele pływów

Głównym źródłem informacji o pływach są Admiralty Tide Tables (ATT). Na ich podstawie tworzone są inne dokumenty oraz, w dzisiejszych czasach, aplikacje, w których możemy sprawdzić pływy. My używaliśmy Tides Planner i Boating (Navionics). Dodatkowo zawsze porównywaliśmy te dane z Tabelami Pływów w Reeds Nautical Almanac, który posiadamy w wersji papierowej.



Morze Północne, a w szczególności Kanał La Manche jest miejscem z jednymi z największych wpływów na świecie. Podczas pływu syzygijnego różnica poziomu wody to nawet 12 m, a największa zarejestrowana to ponad 16 m! Na świecie są miejsca, gdzie pływy mają nawet 20 m. 

Prądy pływowe

Z pływami naturalnie wiążą się prądy. Wzrost poziomu wód powoduje wpychanie się wody w głąb lądu, a co za tym idzie prąd wchodzący. Cofająca się woda wywołuje prąd wychodzący. Zazwyczaj moment, w którym woda jest najspokojniejsza, występuje w okresie najwyższego bądź najniższego poziomu pływu. Jeśli mówimy o rzekach, na to wszystko nakłada się jeszcze prąd rzeczny, więc naprawdę jest o czym myśleć!

Żegluga Łabą do Cuxhaven

Teraz już wiecie, dlaczego czekaliśmy na korzystne warunki, zanim wypłynęliśmy na Łabę. Naszym celem było tak zaplanować czas, aby do naszej następnej mariny - Cuxhaven wchodzić przy jak najspokojniejszej wodzie. Próby wchodzenia do tego portu podczas silnych prądów są po prostu niebezpieczne, o czym świadczą duże, rozciągnięte siatki do łapania łodzi po obu stronach wejścia. Ale do Cuxhaven zaraz wrócimy.

Wychodząc na Łabę i utrzymując prędkość względem wody 1 węzła, przemieszczamy się i tak 6 węzłów względem ziemi. Oznacza to, że prąd nadal jest silny i wynosi 5 kts. Jesteśmy trochę przed czasem, ponieważ śluzowanie małych jachtów odbyło się wcześniej, niż planowaliśmy wyruszyć. Ale spokojnie, zanim dopłyniemy do Cuxhaven, prąd będzie się zmniejszał. Początkowo płyniemy po południowej stronie toru wodnego, którym bez przerwy przepływają ogromne kontenerowce. Szybko zauważamy jednak, że prąd cały czas znosi nas w stronę płycizn i lądu, więc decydujemy się przeciąć tor wodny na północ. Jest to nielada wyzwanie - ruch statków jest bardzo duży i zajmuje nam dłuższą chwilę, aby znaleźć lukę między statkami i przeciąć ich drogę.

Prąd rzeki widzimy nie tylko na przyrządach - bardzo zauważalny jest również mijając boje toru wodnego, które dosłownie uginają się pod naporem wody.

Dopływając do Cuxhaven decydujemy się poczekać jeszcze dłużej na zmianę prądu rzeki. Stajemy więc na żaglach i silniku utrzymując pozycję pod prąd rzeki i w ten sposób wyczekujemy słabszego prądu. Po około godzinie ruszamy w kierunku Cuxhaven, ponownie przecinając ruchliwy tor wodny.

Marina Cuxhaven

Cuxhaven to nowoczesna marina z rozbudowaną infrastrukturą jachtową. Jest idealnym miejscem planując wyjście na Morze Północne lub na wschód, w kierunku Kanału Kilońskiego. Wchodząc do zewnętrznego basenu portu należy zachować szczególną ostrożność ponieważ w tym przypadku prąd rzeki będzie działał o 90 stopni do naszej drogi. Niekoniecznie będziemy się przemieszczać w kierunku wskazywanym przez dziób jachtu - dryf w tym miejscu może być ogromny! Mimo, że zaplanowaliśmy wejście do portu w możliwie najspokojniejszej wodzie, i tak jacht jest ustawiony bokiem do wejścia, aby przemieszczać się po zadanej trasie. Siatki po obu stronach wejścia, o których pisałam już wcześniej, sugerują, że nie każdemu udało się wygrać z silnym prądem.

Sytuacja do złudzenia przypominała lądowanie samolotem z silnym bocznym wiatrem, więc nasze lotnicze doświadczenie przydało się i tutaj. Wejście do zewnętrznego basenu portu zaleca się robić na dużej prędkości, aby zniwelować dryf i zachować sterowność. W miarę możliwości należy nadać sygnał dźwiękowy (np. rogiem mgłowym), aby poinformować jednostki po drugiej stronie falochronu o wchodzącym jachcie. Basen zewnętrzny jest duży i osłonięty. Zapewnia wystarczająco dużo miejsca żeby wyhamować oraz przygotować się do cumowania czy rozwiesić odbijacze. Zdecydowanie nie polecamy takich przygotowań robić na Łabie!

W Cuxhaven spędzamy dwa dni, które przeznaczamy na konieczne zakupy i sprawy techniczne - wymianę oleju w silniku i przekładni oraz filtra oleju. 



Rejs na Helgoland

Następnym przystankiem w drodze na zachód jest Helgoland - wyspa na Morzu Północnym, którą planowaliśmy odwiedzić od dawna. Wyjście z Cuxhaven znowu planujemy zgodnie z pływami rzeki Łaby, które w połączeniu z korzystnym wiatrem skutkują dotychczas nieosiągalnymi dla nas prędkościami. U ujścia rzeki mijamy południową stroną łachy naniesionego materiału rzecznego przez Łabę i jesteśmy na Morzu Północnym!

Wizyta na Helgolandzie, mimo, że krótka, była jednym z najciekawszych punktów sezonu. Dlatego postanowiliśmy napisać osobny artykuł o tej wyspie, wraz z informacjami żeglarskimi oraz turystycznymi, który możecie znaleźć tutaj



Morzem Północnym do Amsterdamu

Po Helgolandzie obieramy kurs na Amsterdam. Niestety wiatry nam nie sprzyjają, więc bardzo powoli przemieszczamy się najpierw na południe, a później na zachód wzdłuż niemieckiego wybrzeża.

Morze Wattowe

Znajdujemy się na akwenie znanym jako Morze Wattowe, mimo, że morzem nie jest. Ciągnie się wzdłuż wybrzeża Niemiec, Holandii i Danii. Swoją nazwę bierze od wattów, czyli wypłyceń odsłanianych w czasie odpływu morza. Morze nie cieszy się dobrą sławą wśród żeglarzy. Wypłycenia, które z pływami i prądami regularnie zmieniają swoją powierzchnię i lokalizację, spowodowały, że niejeden statek wszedł na mieliznę.

Trasa do Amsterdamu nie należy do nudnych i jest co robić. Oprócz płycizn Morza Wattowego i licznych TSS’ów (autostrad dla dużych statków, o których wiele razy wspominałam w poprzednich wpisach), musimy omijać platformy wiertnicze i farmy wiatrowe. A tych tutaj nie brakuje! Dodatkowo, bardzo dużo jest w budowie i nawet aktualne mapy nie zawsze nadążają za bieżącym etapem konstrukcji. Tak więc wciśnięci między TSS a płycizny, omijając wiatraki i wypatrując tych, które powstają jak grzyby po deszczu, powoli płyniemy do “Portu wielkiego jak świat, co się zwie Amsterdam”.



Trasa z Helgolandu do Amsterdamu zajęła nam 52 godziny. Wchodząc kanałem do miasta mamy przed sobą śluzę. Zmęczeni po ponad dwóch dniach ciągłej, intensywnej żeglugi, decydujemy się zatrzymać na jeden dzień w mniejszej marinie Ijmond na obrzeżach miasta i po prostu wyspać. Dopiero następnego dnia wpływamy do centrum Amsterdamu.

Wizyta w Amsterdamie

Marina Amsterdam znajduje się po północnej stronie rzeki Amstel, jednak do miasta można dostać się darmowym promem, który kursuje z dużą częstotliwością. 

Zwiedzanie planujemy tak, jak zazwyczaj lubimy zwiedzać miasta. Wyszukujemy “Free Walking Tours”, czyli wycieczki po mieście z lokalnym przewodnikiem, a zazwyczaj również pasjonatem historii i tradycji danego miejsca. Dzięki temu, oprócz “odhaczania” zabytów, docieramy w mniej turystyczne miejsca i dowiadujemy się lokalnych ciekawostek, których nie przeczytamy w żadnym przewodniku. Taka 2-3 godzinna wycieczka pozwala poznać miasto w pigułce. Mimo, że wycieczki z nazwy są darmowe, na koniec należy zapłacić przewodnikowi. W zależności od miejsca oraz jakości wycieczki, jest to zwykle 10-20€ od osoby. My najczęściej korzystamy z aplikacji Guru Walk lub wyszukujemy lokalnych firm w Internecie.

To, co od razu uderza w nas w Amsterdamie, są wszechobecne góry śmieci. W niedzielę rano myśleliśmy, że są to pozostałości sobotnich ulicznych imprez, jednak po kilku dniach przekonujemy się, że tak po prostu tutaj jest. Z przykrością muszę stwierdzić, że takiego syfu jak w Amsterdamie nie widziałam nigdzie indziej na świecie. A uwierzcie mi, bywałam w miastach Azji, które z czystości nie słyną. 

Poniżej znajdziecie galerię zdjęć z Amsterdamu. Udało się zrobić kilka ładnych ujęć, mimo, że miasto nas nie zachwyciło, a góry śmieci będę jeszcze pamiętać długo.



Muzeum Morskie w Amsterdamie

Amsterdam słynie z jednego z najlepszych na świecie Muzeów Morskich - The National Maritime Museum. Nie mogliśmy go pominąć, ponieważ interesujemy się epoką odkryć geograficznych oraz czasami kolonialnymi, a wtedy właśnie Holandia odgrywała znaczącą rolę. 

Działająca od XVII wieku Holenderska Kompania Wschodnioindyjska była pierwszym na świecie koncernem międzynarodowym. W 1669 była najbogatszą firmą na świecie, posiadając ok. 150 statków handlowych, 40 okrętów, ok. 50 tys. pracowników, własną 10 tys. armię i wypłacając 40% dywidendy od swoich akcji. Muzeum posiada eksponaty i wystawy z czasów działalności Kompanii oraz pełnoskalowe repliki statków. Mieści się w budynku, w którym kiedyś była główna siedziba Kompanii. Zwiedziliśmy również budynki, w których mieściły się magazyny, a spacer wybrzeżem, gdzie kiedyś przybijały żaglowce pełne egzotycznych przypraw i produktów z Azji był jak podróż w czasie. Owszem, działalność Kompanii wielokrotnie polegała na grabieniu i podporządkowywaniu sobie słabszych państw. Niemniej jednak tak odległe podróże w tamtych czasach, do miejsc, których nie dało się wcześniej wyszukać w Internecie, budzą we mnie ogromną fascynację.



Morze Północne - co dalej?

A w następnym module zabierzemy Was dalej na zachód - zwiedzimy Brugię w Belgii i zostaniemy zatrzymani przez policję na morzu. Dotrzemy do Cherbourga we Francji, gdzie… znowu zostaniemy przeszukani przez policję i będziemy się przygotowywać do rejsu przez Zatokę Biskajską.

Dokowanie następnego modułu przewidziane... wkrótce!


Jeśli spodobał Ci się ten post i uważasz, że był dla Ciebie wartościowy,
może postawisz nam kawę? :)

Podobne posty

Roczne doświadczenie z Coppercoat: Czy to działa? Jednym z najważniejszych projektów, jakie wykonaliśmy na jachcie poprzedniej zimy było nałożenie na kadłub farby antyporostowej. Nie zdecydowaliśmy się jednak na klasyczne rozwiązania. Podjęliśmy decyzję o nałożeniu na kadłub tzw. Coppercoat'u, czyli […]
W ostatnim module, który opublikowaliśmy jeszcze w ubiegłym roku, pisaliśmy o naszym rejsie z Hiszpanii kontynentalnej na Baleary. Znajdziecie go tutaj. W tym Module, już 11, popłyniemy dalej - z Balearów na Sardynię i Sycylię! […]

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *