Refleksje po pierwszym sezonie rejsu

Jako, że sezon 2023 dobiegł końca, nadszedł czas na refleksję i zastanowienie się nad tym, co osiągnęliśmy i czego nauczyliśmy się żeglując dookoła Europy. Nie był to dla nas zwykły rok – był to pierwszy sezon żeglowania i życia na jachcie w pełnym wymiarze czasu. Postanowiliśmy podsumować ten czas i podzielić się z Wami naszymi doświadczeniami, wyzwaniami, niespodziankami i wyciągniętymi wnioskami, a nie tylko listą odwiedzonych miejsc. Te wkrótce opiszemy w osobnych wpisach.

Oboje zgodziliśmy się, że rok 2023 był ciągłą przygodą! Od znalezienia i zakupu wymarzonej "Tranquility" w Szwecji w marcu, przeprawienia się przez Bałtyk w sezonie zimowym, po doposażenie jachtu aby w końcu wyruszył w rejs dookoła Europy - ten rok zdecydowanie nie pozwolił nam się nudzić. Było ekscytująco i wspaniale, ale jednocześnie musieliśmy się sporo nauczyć. Pomimo częstego zmęczenia dało nam to poczucie spełnienia pod wieloma względami. Życie na pełen etat na łódce wygląda mniej więcej tak, jak się spodziewaliśmy. Nie spotkaliśmy się z żadnymi poważnymi rozczarowaniami czy niespodziankami. Kluczem było dobre przygotowanie.

Rejs dookoła Europy - nasza trasa ze Szwecji, przez Polskę do Grecji

Jako że naszym celem na pierwszy sezon była Grecja, nasz dotychczas ulubiony rejon żeglarski, mieliśmy przed sobą długą drogę. Wciąż ucząc się nowego jachtu i przyzwyczajając się do nowego stylu życia, popłynęliśmy przez Morze Bałtyckie do Kanału Kilońskiego. TUTAJ, możecie przeczytać o naszej żegludze przez Kanał. Po bardzo ciekawym tranzycie najbardziej ruchliwą sztuczną drogą wodną świata, wypłynęliśmy na Morze Północne. Odwiedziliśmy Helgoland, popłynęliśmy do Amsterdamu i z kilkoma innymi przystankami przepłynęliśmy kanał La Manche. Wymagający 5-dniowy rejs przez Zatokę Biskajską zakończył się w A Coruña, gdzie w końcu mogliśmy cieszyć się słoneczną pogodą. Żeglowanie atlantyckim wybrzeżem Hiszpanii i Portugalii przyniosło nam nowe doświadczenia – mnóstwo spotkań z dziką przyrodą, malownicze miasteczka i niesamowitą kuchnię.

Zbliżając się do Gibraltaru, mieliśmy przed sobą nowe wyzwanie w postaci orek, które od jakiegoś czasu atakują łodzie w tym rejonie. Nasze przygotowania opłaciły się i bez niepożądanych interakcji z tymi zwierzętami minął nam ważny etap naszej podróży – przekroczenie Cieśniny Gibraltarskiej i wejście na Morze Śródziemne. Wreszcie obierając kierunek wschodni, odwiedziliśmy południowe wybrzeże Hiszpanii, Baleary, Sardynię i Sycylię.

Tutaj mieliśmy dość nieplanowany postój, ponieważ wyrostek robaczkowy Tomka postanowił nie płynąć z nami dalej i trzeba go było usunąć. Na jakiś czas zadomowiliśmy się w Syrakuzach na Sycylii i było to naprawdę wspaniałe miejsce na dłuższy postój i rekonwalescencję. Po regeneracji wypłynęliśmy w nasz ostatni etap rejsu w 2023 roku – do naszej ukochanej Grecji. Przed zimą mieliśmy jeszcze sporo czasu, aby spędzić jesienne dni w pustych zatokach Korfu i Lefkady. Pod koniec listopada przyszedł czas na wyciągnięcie łódki na zimę z wody w celu wykonania niezbędnych prac i modernizacji.


Najciekawsze momenty rejsu dookoła Europy w 2023

Zacznijmy od najbardziej niesamowitych doświadczeń, jakie przeżyliśmy!

1.  Rozpoczęcie naszej podróży w zimnej i śnieżnej Szwecji w marcu

After buying a boat in Orust Island in Sweden, we brought enough chocolates to the yard’s crew to convince them to launch the boat way earlier than the regular season starts. We were the first boat to leave the warm and cozy winter storage. Just after one busy day of preparations and provisioning, on March 26th, we left safe harbor towards Poland. Orust Island waved us goodbye with a snowstorm, followed by the layer of ice in the marina next morning. And although our dream was mainly to sail in the tropics and drink sundowners on the sandy beaches, winter sailing in higher latitudes impressed us so much that we’ve already started to plan on coming back to Scandinavia.

Całą historię tego rejsu możecie przeczytać w Module 1 naszej podróży.



2. Rejs dookoła Europy – podróż zaczynamy w Polsce

Polska nie jest miejscem do żeglowania, o jakim marzyliśmy. Prosta linia brzegowa, brak naturalnych zatok, głównie rybackie porty i słabo rozwinięta infrastruktura żeglarska dla pełnoetatowych żeglarzy jak my nie przekonują, aby zostać w Polsce na dłużej. Ale mimo to rozpoczęcie naszego rejsu z Polski było ważnym momentem 2023 roku. Nigdy nie planowaliśmy tego, że w podróż dookoła świata wyjdziemy z Polski, więc fakt, że tak się stało, był bardzo miłym akcentem rozpoczynającej się przygody. Mimo, że znamy Polskę, płynąc jej wybrzeżem udało nam się zobaczyć kilka nowych miejsc!



3.  Spotkania z przyrodą podczas rejsu dookoła Europy

Od samego początku naszej podróży byliśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni ilością napotkanego życia w morzu. Za radą naszej żeglującej koleżanki dotarliśmy do wyspy Ruden w Niemczech, znanej z lokalnej populacji fok szarych, gdzie mieliśmy niesamowite spotkanie z nimi. 

Zawsze jesteśmy bardzo ostrożni w stosunku do dzikiej przyrody i robimy wszystko, co w naszej mocy, aby jej nie niepokoić. Próbując zbliżyć się do fok, zachowywaliśmy się cicho i utrzymywaliśmy dystans. Rozczarowani, że przypadkowo je spłoszyliśmy, ze zdziwieniem zauważyliśmy, że wcale nie! Jedna z fok płynęła pod wodą w naszą stronę, bardzo przyjacielska i ciekawska. Wynurzyła się tuż obok naszego pontonu, żeby nas obejrzeć. To było naprawdę magiczne doświadczenie.

Płynąc na zachód w kierunku Atlantyku, widzieliśmy ryby samogłowy (mola mola) wygrzewające się na powierzchni wody. A przez tyle lat nurkowania nie widzieliśmy ani jednej!

W Hiszpanii natomiast, wieloryb wynurzający się tuż obok naszej łódki był wisienką na torcie. Prawdopodobnie był to dość duży płetwal karłowaty, ale niestety nie było czasu na złapanie aparatu. 

Sprawy przybrały gorszy obrót po przekroczeniu Cieśniny Gibraltarskiej. Co prawda widzieliśmy trochę delfinów, ale niestety był to tylko ułamek tego, czego doświadczyliśmy na Atlantyku. 



4.  Żeglowanie z przyjaciółmi i rodziną

Pasja jest najpełniejsza, gdy można ją dzielić z ludźmi. Byliśmy absolutnie podekscytowani faktem, że nasi najbliżsi przyjaciele zdecydowali się dołączyć do nas podczas naszego pierwszego sezonu żeglarskiego. A co najważniejsze – że chcą wracać!



5.  Docieranie do trudno dostępnych miejsc

W trakcie naszego rejsu, odwiedziliśmy wiele miejsc, do których trudno byłoby dotrzeć podróżując klasycznie. Choć Europę znamy dość dobrze, zdołaliśmy odkryć miejsca, o których wcześniej nie słyszeliśmy, nawet jeśli są blisko Polski! Wspomnieliśmy już o wyspie Ruden w Niemczech. Kolejną perełką, którą odkryliśmy, były Wyspy Egadzkie. Oprócz podziwiania krajobrazów, zarówno tych nad powierzchnią wody jak i pod, poznaliśmy historię połowów tuńczyka na Morzu Śródziemnym. Z Wysp Egadzkich rozpoczęliśmy naszą eksplorację starożytnych ruin południowej Sycylii, gdzie świątynie dorównują Akropolowi, a mało kto o nich słyszał.



6.  Cały czas na świeżym powietrzu

Życie cały czas na świeżym powietrzu i przebywanie przez większość czasu na łonie natury to ogromna zaleta nie tylko sezonu 2023, ale ogólnie naszego stylu życia. Oddychanie czystym powietrzem, budzenie się w pięknych, spokojnych miejscach, codzienne oglądanie zachodów słońca jest luksusem dla naszych zmęczonych i przestymulowanych umysłów. Łatwiej jest utrzymać formę, ponieważ na jachcie mięśnie pracują cały czas, a turkusowe morze, które pełni funkcję naszego przydomowego ogródka zachęca do pływania. Korzystna jest również zmiana diety - świeże owoce morza i ryby prosto od rybaków znacząco zmniejszyły ilość przetworzonej żywności w naszym menu. Wszystko to ma bardzo pozytywny wpływ na nasz organizm, zdrowie i samopoczucie.



Z jakimi wyzwaniami przyszło nam się zmierzyć żeglując w Europie? Jakie wnioski wyciągnęliśmy?

1. Zima na Bałtyku

Chociaż żeglowanie po zimowym Bałtyku ogromnie nas urzekło i było niewątpliwie jednym z najwspanialszych przeżyć w 2023 roku, było także wyzwaniem. Nowe rejony, nowy jacht i zima – to wszystko sprawiło, że mieliśmy mnóstwo pracy. Dzięki ogromnej ilości planowania, którą Tomek wykonał kilka tygodni wcześniej, wszystko poszło gładko i zgodnie z planem. Nasza trasa początkowo prowadziła wzdłuż wybrzeża Szwecji, przepłynęliśmy Cieśninę Oresund i przez Kanał Falsterbo wpłynęliśmy na wzburzone Morze Bałtyckie. Bałtyk przywitał nas deszczem i tak gęstą mgłą, że w pewnym momencie musieliśmy zawrócić do Ystad, gdzie spędziliśmy kilka dni w pustej marinie. Gdy warunki się poprawiły, popłynęliśmy w kierunku Christianso, małego archipelagu u wybrzeży Bornholmu, kolejnej perełki Morza Bałtyckiego. Stamtąd czekał nas już ostatni, ale najdłuższy odcinek w stronę Gdańska.



2.  Poznawanie łódki w drodze

Spędziliśmy mnóstwo czasu na przygotowaniach do tej podróży i przez lata zdobywaliśmy doświadczenie żeglarskie. Jednak, kiedy zaczynaliśmy nasz rejs, szybko musieliśmy nauczyć się wielu rzeczy. To nie samo żeglowanie było najbardziej wymagające. Łatwo możemy odnieść się do naszej lotniczej kariery, gdzie bycie pilotem to nie tylko obsługa sterów lotu. To raczej zarządzanie szerokim zadaniem bezpiecznego transportu ludzi i towarów pomiędzy punktem A i B. Podobnie jest teraz, kiedy część żeglarska jest najprzyjemniejsza i najłatwiejsza. Ale przygotowanie i wykonanie rejsu to cały proces, zaczynający się długo przed oddaniem cum i długo po zakotwiczeniu w zatoce. Właśnie tego nauczyliśmy się w praktyce, czyli tak jak nauka przychodzi nam najłatwiej.



3.  Planowanie kalendarza

Trudno planować podróż z wyprzedzeniem, gdy jest się ciągle w drodze, zależnym od pogody. Jest tak wiele okoliczności, które mogą opóźnić rejs lub zmienić jego trasę, że niemożliwym jest kontrolowanie tego. Nauczyliśmy się tego na swoich błędach, planując ze zbyt dużym wyprzedzeniem, co powodowało zobowiązania do dotarcia na miejsce. I czasem nie udawało się dotrzeć. Wszyscy żeglarze wiedzą, że ograniczanie się harmonogramem i próba żeglowania zgodnie z nim jest trudna. Nie po to zrezygnowaliśmy z pracy i życia ułożonego według grafiku, żeby stworzyć sobie kolejny. To dla nas ogromna lekcja, jak i wyzwanie na resztę naszego żeglarskiego życia. Robienie precyzyjnych planów z większym wyprzedzeniem niż dwa tygodnie i dopasowywanie się do wyimaginowanego harmonogramu rejsów generuje stres i odbiera przyjemność z żeglarstwa.

4.  Ataki orek - duży problem dla żeglarzy w Europie

Wielu z Was zapewne słyszało o orkach atakujących jachty w rejonie Gibraltaru i na północ, aż do Zatoki Biskajskiej. Zrobimy o tym osobny wpis. Uporanie się z tym tematem było dla nas sporym wyzwaniem. Konieczność wdrożenia wielu zasad, które są zalecane pływając w niebezpiecznych rejonach, takich jak pływanie wyłącznie w dzień, bardziej rygorystyczne wachty, monitorowanie bieżących raportów o pozycji orek znacznie utrudnia żeglowanie, zwłaszcza w małej załodze. Holowaliśmy specjalne urządzenie transmitujące ultradźwięki drażniące orki oraz mieliśmy przygotowane inne metody odstraszania. Żeglowaliśmy wolniej, byliśmy bardziej zmęczeni i mniej wydajni. Przeprawa przez Cieśninę Gibraltarską i bezpiecznie opuszczenie rejonów, gdzie występują orki, przyniosło nam dużą ulgę.



5.  Problemy medyczne

Nie myślcie, że wszystko poszło zgodnie z planem! Pod koniec września w Syrakuzach na Sycylii Tomek zaczął odczuwać ból brzucha. Szybko zorientowaliśmy się, że może to być wyrostek robaczkowy i korzystając z bliskości miasta, popłynęliśmy do szpitala. Mieliśmy rację i jeszcze tego samego dnia przeprowadzono zabieg usunięcia wyrostka. Proces regeneracji pod sycylijskim słońcem był szybki, więc 20 dni później wypłynęliśmy do Grecji! Chociaż choroba w podróży nie jest niczym przyjemnym, oboje zgodziliśmy się, że wydarzyło się to w idealnym miejscu, z dobrym szpitalem w pobliżu i bezpiecznym miejscem do kotwiczenia. Więcej informacji na temat tej sytuacji oraz nasze wskazówki dotyczące postępowania w nagłych przypadkach medycznych podczas podróży już niedługo na naszym blogu!


Co nas zaskoczyło podczas pierwszego roku życia na łódce?

1.  Życie na łódce jest normalniejsze niż się spodziewaliśmy

Wiele osób wyobraża sobie, że życie na łódce jest jak ciągłe bycie na campingu, z brakiem miejsca, brakiem dobrej jakości jedzenia, przyborów kuchennych i przytulności domu. To całkowicie nieprawda, przynajmniej w naszym przypadku. Jak możecie przeczytać w naszym poście „Jaki jacht wybrać", do każdego zadania są inne jachty. Decydując się na pełnowymiarowe życie na łódce, ważnym czynnikiem do rozważenia jest przestrzeń życiowa. Zgadzamy się, że życie na łodzi regatowej lub jachcie ekspedycyjnym może być trudne, ale my wybraliśmy taki jacht, który oprócz spełnienia naszych planów żeglarskich, stał się również przytulnym domem. Dobrze wyposażony, mieszczący wszystko, czego potrzebujemy i prawdopodobnie więcej. Prawie cały czas jesteśmy w stanie gotować dobrej jakości posiłki i w ogóle nie jemy zupek chińskich! Nasza kuchnia to najlepiej wyposażona kuchnia jaką mieliśmy w życiu, nie wspominając nawet faktu, że nie musiałam redukować swojej szafy 🙂 Takie życie jest bardziej normalne, niż mogłoby się wydawać.

Oczywiście jest to nasz przypadek. Styl życia w ogromnym stopniu zależy od potrzeb, planowania i ustalania priorytetów. Zdecydowaliśmy się na solidną, dobrze zbudowaną łódź zapewniającą komfort domu i wygląda na to, że trafiliśmy w punkt.

2.  Mniej życia towarzyskiego wśród pełnoetatowych żeglarzy, niż się spodziewaliśmy

Spodziewaliśmy się, że po drodze spotkamy i poznamy więcej osób, które tak jak my żyją na swoich jachtach. Niestety dlatego, że płynęliśmy na wschód, podczas gdy większość żeglarzy kierowała się na zachód, za każdym razem, gdy spotykaliśmy ludzi, następnego dnia rozdzielaliśmy się w różnych kierunkach. Rok 2024 powinien być łatwiejszy pod tym względem, bo w końcu płyniemy z prądem! W poznawaniu ludzi nie pomagało również szybkie tempo naszego rejsu. Trasa 4700 mil morskich w 7 miesięcy wymaga tempa! Nie spędzaliśmy wystarczająco dużo czasu na kotwicowiskach, aby nawiązywać kontakty towarzyskie. Co więcej, Morze Śródziemne jest bardzo popularnym miejscem czarterów, a pełnoetatowi żeglarze mniejszość.

3.  Wszystko tylko nie spokój

Jak już wspominaliśmy, naprawdę musieliśmy trzymać tempo, aby dotrzeć do Grecji, która była celem naszego pierwszego sezonu. Ponieważ kupiliśmy łódź w Szwecji, mieliśmy do pokonania wiele mil. Często żeglowaliśmy ponad 60 mil morskich dziennie przez wiele dni z rzędu. Jednocześnie musieliśmy serwisować łódkę, planować, spać i spróbować się jeszcze tym wszystkim cieszyć, bo w końcu po to to robimy. Szybkie tempo sprawiło, że nasze życie przypominało bardziej rollercoaster, niż oazę spokoju. Ale nasze podróże zawsze były intensywne i musimy nauczyć się zwalniać. Drugi sezon będzie mniej ambitny pod względem dystansu do przepłynięcia, więc zobaczmy, czy uda nam się przystosować do tajemniczego dla nas "slow life" 🙂

4.  Nie jesteśmy całkiem wolni

Wydawać by się mogło, że posiadanie samowystarczalnego jachtu, napędzanego wiatrem, to pełna wolność. I pewnie tak jest, jeśli porównamy to do naszego życia na lądzie. Jednakże nadal istnieje wiele czynników, które ograniczają nas na wiele sposobów. Jednym z nich jest pogoda, ale to nie jest nic zaskakującego. Chociaż zdawaliśmy sobie sprawę z innych aspektów, niestety ich ilość była trochę zaskakująca. Pozwolenia wymagane w niektórych rejonach, pozwolenia na nurkowanie, ograniczenia w zakresie kotwiczenia, ograniczenia w parkach narodowych, niezbędne rezerwacje z wyprzedzeniem, lokalne zasady - wszystko to wymaga ogromnej ilości przygotowań, często w lokalnym języku. Wydanie takich pozwoleń często zajmuje sporo czasu, a na jachcie trudno jest planować z dużym wyprzedzeniem. Lokalne zasady mogą zmienić się z dnia na dzień. Nie da się ich wszystkich śledzić na bieżąco. Niestety widzimy, że coraz więcej miejsc na Morzu Śródziemnym jest mało przyjaznych ludziom żyjącym na łódkach.


Podsumowanie

Pisanie tego posta i wspominanie poprzedniego sezonu pomogło nam uświadomić sobie, jaki intensywny to był rok. Jak wiele zmieniło się w naszym życiu i jak wiele jest przed nami. Im więcej podróżujemy, tym większe mamy plany, dlatego mamy nadzieję dzielić się tutaj naszymi doświadczeniami, abyście mogli wyciągnąć coś interesującego, ciekawego czy pomocnego dla siebie.


Jeśli spodobał Ci się ten post i uważasz, że był dla Ciebie wartościowy,
może postawisz nam kawę? :)

Podobne posty

W tym tygodniu opiszemy Wam wyposażenie awaryjne naszego jachtu. Dowiecie się, na co się zdecydowaliśmy wypływając z Gdańska w nasz rejs dookoła Europy, jak działa nasz sprzęt oraz dlaczego wybraliśmy dane rozwiązania. […]
W 6 module przyszedł czas na opowieść o jednym z najtrudniejszych etapów naszego rejsu dookoła Europy - czyli Zatoce Biskajskiej. Zanim jednak wypłyniemy na jej wody, przejdziemy po raz kolejny kontrolę Straży Przybrzeżnej […]

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *