Czas na moduł 9! Od teraz przez następne półtora roku będziecie żeglować z nami przez Morze Śródziemne. W tym sezonie naszym celem jest Grecja, więc popłyniemy na wschód, początkowo wybrzeżem Costa del Sol.
Prądy w Cieśninie Gibraltarskiej
W ostatnim module pisaliśmy o przekroczeniu Cieśniny Gibraltarskiej. To wyjątkowe miejsce na mapie Europy, ponieważ mieszają się tutaj wody Oceanu Atlantyckiego i Morza Śródziemnego. Przepływając przez cieśninę na wschód mieliśmy 2-3 węzły prądu, który dodawał nam prędkości. Prądy tutaj są stałe, co spowodowane jest ciągłym wpływaniem wody z Oceanu Atlantyckiego w kierunku Morza Śródziemnego. Dlaczego tak się dzieje?
Parowanie Morza Śródziemnego w dużym stopniu przewyższa dopływy słodkiej wody z rzek. Tracona woda na bieżąco musi być uzupełniana przez Cieśninę Gibraltarską, aby wyrównać jej poziom. Dodatkowo, parowanie z tak dużej powierzchni wody jak Morze Śródziemne powoduje wzrost zasolenia wód powierzchniowych i w konsekwencji ich opadanie głębiej. Aby wyrównać poziom zasolenia obu zbiorników, Morze Śródziemne uwalnia głębokie słone wody do Atlantyku. Dzieje się to jednak na bardzo dużych głębokościach co nie wpływa bezpośrednio na żeglugę Cieśniną. Mimo ciągłego wyrównywania zasolenia Morze Śródziemne zawsze utrzymuje wyższy poziom zasolenia niż Atlantyk.
Podsumowując, prądy powierzchniowe w Cieśninie Gibraltarskiej zawsze występują w kierunku wschodnim i odpowiadają za wyrównywanie poziomu wód, natomiast prądy głębinowe wypychają masy wody na zachód próbując wyrównać zasolenie.
Cyrkulacja ta powoduje że wody Morza Śródziemnego są całkowicie wymieniane co 80 do 100 lat! To niesamowicie krótko jak na takie ogromne ilości wody.
Wybrzeże Costa del Sol
W La Linea, hiszpańskim miasteczku na południowym wybrzeżu, blisko granicy z Gibraltarem, nie zostajemy długo. Chociaż to nasza kolejna wizyta w tym miejscu, nadal nie poszliśmy na skałę Gibraltaru! Po raz kolejny odkładamy tę atrakcję na później. Spieszymy się, ponieważ w Maladze czekają już na nas nasi przyjaciele. Dołączą do nas na kilka dni, a my spędzimy z nimi trochę czasu na lądzie.
Jesteśmy przekonani, że po minięciu Gibraltaru w końcu nie będziemy musieli martwić się orkami. Niestety okazuje się, że po raz pierwszy od 20 lat orki pojawiły się na Morzu Śródziemnym i właśnie odnotowano trzy interakcje z jachtami. Zachowujemy więc nadal wszystkie środki ostrożności, ale na szczęście w oddali widzimy tylko stado grindwali.
Nowy łańcuch kotwiczny
Nowy łańcuch czeka w Esteponie
Zanim dotrzemy do Malagi, zatrzymujemy się w Esteponie, kolejnym malowniczym miasteczku na wybrzeżu Costa del Sol. W tutejszym sklepie żeglarskim od kilku miesięcy czeka na nas nowy łańcuch kotwiczny. Zamówiliśmy go akurat w Esteponie ze względu na cenę, dostępność produktu konkretnego producenta oraz klasę G40. Dodatkowo, często zamawiając łańcuchy dłuższe niż 50 m, otrzymuje się dwa kawałki połączone ze sobą łącznikiem, czego chcieliśmy uniknąć. W Esteponie dostępny był w jednym kawałku.
Dlaczego wymieniamy łańcuch?
Zmiana łańcucha na dłuższy i grubszy była dla nas priorytetem. Poprzednim właścicielom w zupełności wystarczało 40 m żeglując wakacyjnie po Skandynawii i spędzając czas głównie w marinach. My jednak planujemy większość czasu spędzać na kotwicy, a dłuższy łańcuch pozwoli nam kotwiczyć na nieco głębszych wodach. Grubsze, 10-milimetrowe oczka to większa wytrzymałość (choć nie tylko chodzi o wytrzymałość, ale to temat na oddzielny post).
Kotwiczenie
Tak jak już tutaj kiedyś wspomniałam, zawsze używamy minimum trzy razy tyle łańcucha, ile wynosi głębokość na jakiej kotwiczymy. Tak więc na 5 metrach wydamy minimum 15 m łańcucha, ale żeby na przykład zakotwiczyć na 20 m potrzebne będzie aż 60. Dodatkowo często w zależności od pogody, miejsca czy rodzaju dna używamy go jeszcze więcej. Nasz nowy łańcuch będzie miał 80 m, co oznacza że od teraz będziemy mogli kotwiczyć nawet na głębokości 25 m! Zdarza się to rzadko, ponieważ z reguły wybiera się płytsze miejsca, ale na pewno rozszerza to możliwości. Zwłaszcza, kiedy w szczycie sezonu zatoki są pełne łódek.
System kotwiczenia na Malo 39
W Esteponie wymiana łańcucha przebiega bezproblemowo, a sklep żeglarski odbiera od nas stary łańcuch. Zgodnie z przewidywaniami dłuższy i grubszy łańcuch ledwo mieści się w bakiście kotwicznej. Niestety system kotwiczenia na Malo 39 jest według nas najsłabszą stroną tego jachtu. Schowany mechanizm windy kotwicznej może i nie zagraca pokładu, ale zajmuje cenne miejsce na łańcuch. Przerobienie tego układu jest bardzo dużą i kosztowną ingerencją w łódkę. Z tego co wiemy, żaden właściciel Malo do tej pory się tego nie podjął. Pozostaje więc zaakceptować stan rzeczy i cierpliwie układać łańcuch bosakiem w trakcie podnoszenia kotwicy.
Pożegnanie z pralką
Rozstajemy się tutaj również z naszą pralką turystyczną, która zupełnie nie zdała u nas egzaminu. Niestety zużycie wody w stosunku do ilości prania jakie byliśmy w stanie w niej zrobić nie sprawdziło się na jachcie. Zostajemy więc bez pralki - przynajmniej na razie.
Płyniemy do Malagi
Zadowoleni z nowego nabytku płyniemy do Malagi. Jako, że w samym mieście nie ma dla nas odpowiedniego miejsca do cumowania, wybieramy położoną bardziej na zachód marinę Benalmadena . Miejsce od początku się nam nie podoba. Mimo, że cumujemy w głębi portu, wchodzące zafalowanie powoduje takie szarpanie jachtu na cumach, że po łódce nie da się chodzić. Zabezpieczamy jacht odbijaczami, zakładamy na cumy specjalne amortyzatory, jednak poprawa jest niewielka.
Wycieczka do Rondy
Z przyjaciółmi zwiedzamy Malagę, a następnie wynajmujemy samochód, aby wybrać się do Rondy oraz Grenady i zamku Alhambra.
W Rondzie już wcześniej byliśmy, ale zupełnie nam to nie przeszkadza. To bardzo malownicze miasteczko w Andaluzji, znane ze swojego położenia na szczycie wysokich klifów. Wspaniały widok na wąwóz El Tajo oraz most Puente Nuevo przyciąga turystów z całego świata. Most Puente Nuevo, zbudowany w XVIII wieku, jest wizytówką miasta. Choć dziś pełni funkcję reprezentacyjne i widokowe, nie zawsze tak było. Po zakończeniu budowy mostu, władze miasta wykorzystały jego monumentalną konstrukcję, jako miejsce wykonywania wyroków śmierci. W tamtych czasach egzekucje były częścią publicznych spektakli, które miały na celu nie tylko ukaranie przestępców. Miały być też przestrogą dla innych. Skazani na śmierć byli często wrzucani do wąwozu El Tojo. W wyniku tych dramatycznych wydarzeń most zyskał miano miejsca o mrocznej reputacji, o której pamięta się po dziś dzień. Podobne wydarzenia miały miejsce podczas hiszpańskiej wojny domowej (1936–1939).
Zamek Alhambra, Grenada
Następnego dnia wybieramy się do Grenady, oddalonej od Malagi o 1,5 godziny jazdy samochodem. Mamy w planie wizytę w zamku Alhambra, często uważanym za najlepiej zachowany i najbardziej zachwycający przykład arabskiego zamku w Europie. Miejsce nas zachwyca i trafia na moją prywatną listę najpiękniejszych budowli jakie widziałam w życiu.
Zbudowany w XIII wieku przez dynastię Nasrydów, zamek przez wieki pełnił funkcję fortecy i pałacu królewskiego. Alhambra zachwyca swoimi wnętrzami, wypełnionymi misternie rzeźbionymi arabeskami, mozaikami i subtelnymi detalami. Tutaj każda ściana jest dziełem sztuki. W ogrodach natomiast możemy podziwiać perfekcyjne alejki, fontanny i kwiatowe kompozycje.
Fakt, że w dzisiejszych czasach możemy wciąż podziwiać to miejsce, zawdzięczamy królowej Izabeli Kastylijskiej. Po zakończeniu rekonkwisty i odbiciu ostatniego bastionu muzułmańskiego w Europie - Emiratu Grenady w 1492 roku, katolicka władczyni uznała wartość kulturową zamku. Postanowiła go nie niszczyć, ale zachować jako dowód triumfu nad muzułmanami oraz świadectwo wielokulturowego dziedzictwa Hiszpanii. Część Alhambry została przekształcona w chrześcijańskie kaplice i pomieszczenia królewskie. Właśnie dzięki tej decyzji, Alhambra przetrwała, pozostając jednym z najbardziej wyjątkowych zabytków architektury islamskiej na świecie.
Zwiedzanie zamku zorganizowano tak, że zupełnie nie czuć obecności tysięcy turystów, którzy w szczycie sezonu przelewają się przez zamek. Spokojnie spacerujemy, podziwiamy, robimy zdjęcia i nie wpadamy na siebie nawzajem. Bardzo polecamy zobaczyć to miejsce, jeśli będziecie w okolicy i zapraszamy do małej galerii zdjęć poniżej.
Następny przystanek - Marbella
Żeglarsko również nie próżnujemy. Zabieramy przyjaciół na trzydniową wycieczkę z Malagi do Marbelli. Pierwszą noc spędzamy na bardzo odsłoniętym kotwicowisku przy plaży. Niestety, wchodzące zafalowanie zapewnia nam nieprzespaną noc. Jesteśmy pewni, że nasi goście rano wyniosą się czym prędzej do hotelu, jednak ku naszemu zdumieniu dzielnie znoszą trud życia na jachcie. W Marbelli zatrzymujemy się w Marbella marina położnej bardzo blisko centrum. Tutaj, podobnie jak w Benalmadena, stoimy rufą do mało sympatycznego, wysokiego, betonowego nabrzeża. Po skosztowaniu luksusów w Marbelli, prawdopodobnie najpopularniejszym kurorcie na Costa del Sol, czas wracać do Malagi.
Niestety, nie mając wyboru, znów stajemy w Benalmadena. Zafalowanie w porcie nie poprawia się. Zostajemy z naszymi gośćmi do czasu, aż pojawi się okno pogodowe, które pozwoli nam popłynąć na zachód. I tak, któregoś wczesnego poranka wychodzimy ponownie w morze, ubożsi o dwie przetarte cumy, ale bogatsi o wspaniałe wspomnienia z bliskimi.
Wybrzeże Costa del Sol - podsumowanie
Myślałam że w tym module zabierzemy was aż na Baleary. Sądząc jednak po długości tekstu naszą opowieść przerwiemy tutaj, żeby Was nie męczyć :) W kolejnym module zabierzemy was dalej wybrzeżem Hiszpanii na jedno z naszych ulubionych kotwicowisk sezonu, zwiedzimy historyczną Kartagenę, gdzie wypływając będziemy mieli niemiłą przygodę i może w końcu dotrzemy na Baleary. Zostańcie z nami!
Brak komentarzy